
Jak zadbać o siebie podczas urlopu
Po ostatnim wyjeździe byliśmy bardzo zmęczeni. Chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej i jak najwięcej się dowiedzieć. Przez myśl mi przeszło stwierdzenie, że jasna cholera, jak tu odpocząć by było dobrze. Ponieważ nie lubimy się nudzić i nie lubimy leżakować zbyt długo w jednym miejscu, to zawsze nam się udaje wyjść z tego by obie strony były zadowolone.
Tym razem przesadziliśmy. Za dużo w tak małym czasie. Życie ostatnio nam pokazało jak bardzo mogą zmieniać się priorytety. Jednego dnia codziennie ćwiczysz, uprawiasz jogę, jesz co chcesz, bawisz się do rana, podróżujesz maksymalnie i minimalnie śpisz i to ci wystarcza. Drugiego dnia budzisz się z jakąś diagnozą, która nie pozwala ci już spędzać tak czasu jak wcześniej, jeść co chcesz i spać ile chcesz. Być może wynika to z wieku, być może wynika z prowadzonego trybu życia. Mnie generalnie się tak trafiło.

Jak się oprzeć tym wszystkim smakom, które są tak pięknie wystawione w restauracji hotelowej. Jak oprzeć się czarowi regionalnych alkoholi, gdzie smakują i delektują się wszyscy goście, gdy twój wysoki cholesterol i cukier rządzi tym co możesz a czego nie możesz. Że twój guz, który jest w miejscu niedostępnym i jednocześnie nieuleczalnym, ale żyć nadal możesz, decyduje o twoim dniu. No to jak?
Nie nurkuj, nie jedź za szybko, unikaj gwałtownych zmian ciśnień, nie ćwicz, nie przeciążaj się, nie żyj w stresie. Noś okulary, bierz farmaceutyki, choć regularnie do lekarza. Tylko za dużo tego NIE!
Znaleźć taki balans pomiędzy życiem realnym, takim swoim codziennym a podróżowaniem. Stres zabija powoli dlatego tak ważny jest urlop i odpoczynek. Odłożyć tyle by tylko wyjechać, zresetować się, nie ważne gdzie. Jestem za tym by czasami dać sobie prolongatę a jednoczenie słuchać swojego organizmu. Tylko nie za wszelką cenę, bo urlop ci się skróci.
Czasami mam poczucie, że obecny dzień nie jest zbyt produktywny tylko za krótki albo nic się kompletnie nie udaje. Czasami nie nadążam, więc siedzę po nocy by chłonąć jak najwięcej wiedzy i świadomego przeżytego czasu. A to znaczy, że jestem przyzwyczajona do krótkiego snu.
Bóle głowy – z tym akurat walczę od lat, utwierdziłam się w przekonaniu, że po wielu testach wyspy Greckie są dla mnie najlepsze – tam czuję się rewelacyjnie. Nie ma tak gwałtownych zmian pogody, ciśnienia i nastroju. Marzy mi się mieszkać na Cyprze, posiadać piękny dom z widokiem na morze, świadczyć usługi agroturystyczne i przyjmować turystów z całego świata. Fajna taka wizja, na dzień dzisiejszy mało dostępna. Bo ja lubię być w drodze. Nie lubię siedzieć w jednym miejscu. Ale wszystko przecież się zmienia.
Zmiany są potrzebne a uciekający czas nas doświadcza z racji przeżytego tego życia po swojemu. Historia mojej rodziny do której ostatnio się bardzo zbliżyłam nauczyła mnie czegoś. Nigdy nie wiesz co może się tobie przytrafić i najlepiej zabezpieczać się na tyle ile można zawczasu.
I przychodzi ten magiczny moment, gdy lądujesz w wymarzonym świecie, emocje biorą górę i na miejscu cieszysz się słońcem, fantastycznym klimatem, i to uczucie wielkiej radości, że dziś mogę wszystko. Wszystko w tobie buzuje, rozpiera cię niestworzona energia, chcesz już, teraz. Po co tracić czas. Przecież jest tyle cudownych zapachów unoszących się w powietrzu, tyle ciekawych rzeczy do zobaczenia. I mam z tego zrezygnować? No way.

Jeśli ćwiczysz, biegasz, uprawiasz jakiś sport, urlop w żaden sposób nie powinien ci przeszkodzić w utrzymaniu kondycji na który pracujesz cały rok. Chcesz maksymalnie wykorzystać czas, nacieszyć się słońcem, klimatem, ciepłym morzem, czy fantastycznym turystycznym miastem. Swoje standardowe życie zostawiasz kilka godzin lotu stąd. Zapominasz o swoim ciele rzucając się na leżaki basenowe nadrabiając zaległości książkowe, zachłystujesz się tą wolnością jaką daje ci lenistwo. Ale wcale nie musisz. Możesz przecież odpoczywać czynnie, co pozytywnie wpływa na organizm, korzystając z dobrodziejstw miejsca pływając i dużo zwiedzając. Inna to forma o zadbanie kondycji, ale nie wrócisz do domu z myślą – czuję się jak flak, naleśnik, siedmiodniowa frytka, niechęć mnie pogrąża .
Widziałam jak niektórym puszczają hamulce a potem mają wyrzuty sumienia. Urlop to zupełnie inny świat, ale łatwiej nam do własnego powrócić gdy zachowamy pewien standard. Zauważyłam to sama po sobie.

W domu trzymasz określoną lub ścisłą dietę ale nie musisz na urlopie z tego zrezygnować. Hotelarze są na czasie i dostępny jest spory wybór w ich doborze, oferując gościom menu wegańskie, wegetariańskie i całą resztę, a każdy inny hotel posiada możliwości komponowania sobie dań ze świeżych warzyw i owoców, wszelakich jogurtów i ryb. Nie musisz jeść wszystkiego co jest podane na tacy. Chyba, że nie wytrzymujesz napięcia i nagle masz ochotę na lokalne i regionalne potrawy, które nie są zapisane w twoim codziennym menu.

Korzystaj z atrakcji jakie daje twoje miejsce pobytu. Masz ofertę nurkowania? Dlaczego nie. Widzisz możliwości nauczenia się innego sportu wodnego? Dlaczego nie? Hotel oferuje tenis, siatkówkę, a może naukę na desce. Zrób coś na co dawno miałeś ochotę albo ktoś ci wmawiał, że to dla ciebie nie dobre. Liczy się tu i teraz. Na błogie lenistwo hotelowe będziesz mieć w pierwszym i ostatnim dniu wyjazdu.

Nie nastawiaj się negatywnie na ludzi, nie układaj sobie w głowie scenariusza, że na pewno tak będzie. A nawet jeśli zlekceważ i wypoczywaj bez stresu. Czy coś ci da, że będziesz się awanturować o miejsce w samolocie, czy ochrzaniać kelnera za źle podanego drinka? Złość wyrzucana przed wszystkimi, że nie udało ci się wejść do wymarzonego miejsca bo akurat przeprowadzany jest remont? Czy to ci w czymś pomoże? Poczujesz się wtedy lepiej? Wątpię.
Najważniejsze by kondycja naszego organizmu była połączona ze stanem umysłu. Wówczas wrócisz z urlopu pełen zapału do działania. Zobacz, jakie to proste.
W trakcie podróżowania mam właśnie problem z utrzymaniem diety.
Jak sobie radzisz po powrocie?
Urlop w tym roku wywróci moje zycie do góry nogami, autostop przez 2000 km, couchsurfing, spanie w namiocie i… lokalna kuchnia właśnie! Mimo, ze nie kazdy by sie zdecydował na taki urlop na końcu świata, dla mnie to przygoda życia ;]
Och no mocno ci kibicuję. Taki plan godny podziwu. Wytrzymałość i psychiczna i fizyczna w tym wszystkim najważniejsza. Masz rację, nie każdy by się odważył na taki urlop.
Ja ostatnio preferuję bardziej leniwe urlopy. Nie wiem, czy to dlatego, że ciągle przybywa mi zajęć, czy z innego powodu, ale tak właśnie jest. Traktuję go jako odpoczynek i robię tylko to, na co naprawdę mam ochotę. I póki co – nie żałuję. Pozdrawiam!
Masz to samo co ja, nigdy nie żałuję!
Dla mnie urlop to czas, kiedy odpoczywam od wszystkiego 🙂 Nie martwię się dietą, pracą, finansami. W końcu jak często wyjeżdżamy? Trzeba wtedy naładować baterię na kolejne długie miesiące 🙂
Tak, dłuuga lista prolongaty na ten czas 😀
Zawsze z urlopu wracam grubsza, to fakt, ale też często bardziej zmęczona niż przed wyjazdem. Podczas urlopu nie odczuwam, jak intensywny jest to dla mnie czas. Emocje, wrażenia i chęć zwiedzania są silniejsze, ale kiedy przychodzi do rozpakowywania walizek, wtedy okazuje się, że urlop nie zapewnił mi tego odpoczynku, o jakim marzyłam. Dlatego zawsze wolę wrócić do domu dzień czy dwa dni przed końcem urlopu, by spędzić je pod kocem z dobrą książką. Wtedy odpoczywam najlepiej.
No widzisz, znasz się na tyle, że wiesz co będzie i umiesz to wykorzystać 🙂
Genialne zdjęcia!!! Mieliście bardzo intensywny urlop. My też spędziliśmy nasze wakacje dość intensywnie i bardzo za tym tęsknię
Ja również tęsknię za tamtym klimatem, choć byliśmy mega zmęczeni. Ale jakbym miała cofnąć czas powtórzyłabym mimo to!
wspaniałe zdjęcia! 🙂
Dziękuję 🙂
Ja bym powiedziała, że najważniejsza jest równowaga i mierzenie sił na zamiary. Kiedyś miałam w grupie starszego turystę, który uparł się na wspinaczkę w ramach dodatkowej atrakcji. Bo inni tak robią. W połowie drogi opadł z sił i miał wielki problem powrotem a konsekwencje tego szaleństwa czuł do końca wyjazdu. I po co?
Właśnie, po co i jakim kosztem? Tylko wiem, że czasami przeceniamy swoje możliwości i nadal chcemy być tacy jak kiedyś, nie biorąc pod uwagę rzeczywistości 😉
No właśnie, wszędzie da się znaleźć takie dania czy rozrywki, które będą pasowały do naszego stylu życia, chorób czy specjalnych diet. Trzeba tylko chcieć. 🙂
Wystarczy odrobinę więcej czasu, google oraz dobry doradca 🙂
To zdjęcie z kamieniem jest świetne 😉
Dzięki!
Ciebie spowolniła diagnoza, mnie dziecko. Nie żałuję. Idąc wolniej, wbrew pozorom zobaczysz więcej.
Słuszna uwaga. A dziecko zawsze sprawia, że widzimy więcej niż to zazwyczaj bywało, mamy szersze pole widzenia. Tak to już jest w macierzyństwie. Mam dorosłego syna a czasami traktuję go jak maleństwo 😉
Słońce i pyszne jedzenie – to dla mnie istota urlopowania.
Dokładnie tak!
Bycie w podróży, w górach to dla mnie wszystko. O ile choroba skutecznie utrudnia mi funkcjonowanie w domu o tyle podróże dodają mi skrzydeł- dosłownie i w przenośni. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym zrezygnować z aktywnego wypoczynku. Ograniczenia są w głowie. Jak się ich pozbędziemy okazuje się, że możemy więcej niż nam się wydawało 🙂
Zgadzam się z tobą w 100%!!!
Na urlopie nie przejmuję się dietą. To tylko tydzień, w porywach dwa, a szkoda by było odmówić sobie lokalnych potraw, potem wrócić i żałować, że się nie spróbowało.
Kocham aktywność, uwielbiam próbować nowych rzeczy, więc na urlopie chcę chłonąć wszystko, każdym zmysłem. 🙂
Ja od 2 lat nie byłam na urlopie. Marzy mi się żeby gdziekolwiek wyjechać o w końcu odpocząć.
Jakoś nigdy sobie nie robiłam „napiny” z urlopem czy na nim – nic nie muszę, jeśli czego nie uda mi się zobaczyć, świat się nie skończy. Jem to, na co mam ochotę, czytam ile wlezie i celuję w rzeczy, które sprawiają mi przyjemność – w końcu to urlop, mam odpoczywać, a nie stresować się co jeszcze, a czego nie…
Urlop to czas, kiedy nareszcie można wypocząć. Chociaż… Wiele osób wykorzystuje go zamiast na wyjazdy i zwiedzanie, to na nadrabianie przeróżnych zaległości czy nawet remonty. 🙂
Wczoraj wróciłam z urlopu – osobiście miałam problem z utrzymaniem diety, a od dzisiaj powoli wracam do codziennych nawyków.Jest ciężko, ale daję radę.
Teraz widzę jak cieżka jest to praca. Szanuję