
Z Paphos do Polis?
A gdzie tam 😉
Następną atrakcją była mokra przyjemność,przynajmniej tak założyliśmy,że zaraz po gorącej wycieczce po porcie i katakumbach w Paphos pojedziemy do Polis się ochłodzić. Na Paphos trzeba poświęcić jeden calutki dzień ale nie w takim upale. No więc jechaliśmy główną drogą tak jak wskazywała mapka (była w pakiecie w wynajętym samochodzie) trasą porośniętą drzewami chlebowymi, z pięknymi cypryjskimi widokami,potem przez gaje pomarańczowe i pola tytoniowe – jakieś 40 km. Skręciliśmy na lewo nie dojeżdżając do centrum tylko odrazu kierunek na Łaźnie Afrodyty – ulubione miejsce kąpieli bogini miłości. Powiem Wam,że to co widzieliśmy po drodze to sama radość dla oka. Fantastyczna zieleń,bujna roślinność,i cudowne morze na horyzoncie. Minęliśmy Prodrom, Latsi Beach i dojechaliśmy na parking. Nie chciało nam się iść i zwiedzać łaźnie bo topiliśmy już skórę w tym upale,pomimo że Jimny był cudowny to jednak dzień bez wiatru to jak solarium bez klimatyzacji. Zanurzyliśmy się w zimnej wodzie. Gdzieś po drodze,w sumie tuż obok. Plaża sama w sobie była kamienista,ano bardzo kamienista,woda cudownie zimna,która wręcz zachęcała do zanurzenia i nurkowania z maską by odkrywać podwodny świat wokół Cypru – dla nas to było i jest bezcenne.




Nasz dzień jeszcze się nie zakończył,raczej skończyłoby się to tragicznie,ale kto by się nad tym dłużej zastanawiał 😉
No i tak przerwaliście post w ciekawym momencie i nie wiemy co było dalej;-)
Oj działo się działo 😉