Jarmark przedświąteczny pachnie…?
Żarłem.
W sumie spodziewałam się czegoś innego, z większą pompą świąteczną a tak było kameralnie, cicho, żadnego wielkiego wow, którego chciałam się doczekać.
Gdzie piżamy, swetry, różnego rodzaju komplety, kurtki, gadżety większe lub mniejsze i tyle tego wszystkiego do których byłam przyzwyczajona? Nie mam pojęcia kiedy to się zmieniło – wyjechałam, wróciłam i zastałam namiastkę tego co było kiedyś. A było tego sporo, taki ryneczek last minute i prawdopodobieństwo na zakup szybkich prezentów. Czyżby stały za tym duże galerie handlowe?
Jarmark wieczorową porą
I absolutny hit jarmarku, do którego ustawiały się kolejki – kawa oraz węgierskie ciastka kominkowe z czekoladą i cynamonem, które nie jednemu zapadną w pamięć choćby zapachem 🙂
Jarmark w południe
Żeby nie było wątpliwości – jarmark był w Gdańsku na Targu Węglowym. Chciałoby się napisać, że miał swój klimat. Może i miało ale dla mnie za mało. Przy ulicy Długiej nie wszystkie sklepiki pokusiły się o wystrój świąteczny a szkoda. Dodałoby to zapewne uroku. Nie będę porównywać do Berlina choć ciśnie się na usta. Nie wiem czy zanika celebracja świąt w miejscach publicznych, ozdób wszelakich jest mniej w porównaniu do ubiegłych lat. Za to króluje trend ozdabiania zimnym kolorem, który jest praktycznie wszędzie. Nie można mieć pretensji o to, że brakuje śniegu ale raczej pretensje do miasta, które powinny się ciut postarać by klimat świąt na ulicach był lepszy niż w centrach handlowych. Po to płacimy podatki, czy się mylę?
Gorące ciastka kominkowe? 😀
A cóż to za smakołyk (bo brzmi i wygląda smakowicie)!
Z przyjemnością też bym spróbowała!
Jeżeli jesteś z Trójmiasta to w Gdyni w czasie sylwestrowej zabawy również będą raczyć tym smakołykiem.
Pewnie, że miał klimat – widać to nawet po samych zdjęciach 🙂 jak teraz na nie patrze, to aż wracam myślami do klimatu świąt, jak dla mnie jarmark był wspaniały, a do Berlina nie ma co porównywać. Nasze najlepsze.
te ciasta kominkowe są przepyszne:) dopiero tutaj zobaczyłam nazwę, bo jadłam coś takiego w Zakopanym i tam nazywali kołacz to ciastko. Ale to to samo było. A nigdzie indziej nie mogłam tego znaleźć pod nazwą kołacz, a przynajmniej nie w takiej postaci.