Hotel Grand Bay – walka o pokój
To była końcówka września. Jechaliśmy z lotniska Chanii spoglądając na mijające nas hotele, zastanawiając się jak będzie nasz wyglądał i czy będziemy mieli takie same miny jak nasi poprzednicy. A że byliśmy ostatni na liście to odczuwaliśmy za każdym razem ulgę, że jednak wybraliśmy dobrze. No cóż, pierwsze odczucie nie było najlepsze, bo miałam wrażenie, że to drzwi od zaplecza. To jak wejść do restauracji kuchennymi drzwiami. Od razu rzucił się w oczy podjazd dla niepełnosprawnych co u mnie zapunktowało. Po przejściu w cudzysłowie dziedzińca przywitała nas miła młoda osoba, z typowo grecką urodą, o pięknych długich czarnych włosach i ciepłym głosie – zapomniałam jak miała na imię, to nie było ani na mój język ani łatwe do zapamiętania. Otrzymaliśmy na powitanie lampkę szampana i czekaliśmy grzecznie na powiedzmy boya hotelowego, który nas zaprowadzi do pokoju. Nic takiego się nie wydarzyło, otrzymaliśmy tylko informację gdzie mamy iść i to wszystko. Nasz pokój to numer 206 o ile dobrze pamiętam. I odczuliśmy rozczarowanie. Odrazu do recepcji – normalka – i co my słyszymy. Rezydent będzie jutro, dzisiaj nic nie załatwimy. O tyle o ile trzeba było poczekać i znowu nasunęła się myśl, że kolejny dzień będzie stracony. U nas to normalne, że nie dostajemy to, za co płacimy. A zapłaciliśmy za pokój na piętrze z widokiem na morze, tuż przy basenie ogólnodostępnym i to w konkretnym budynku. Czy według was to jest widok na morze?
Czy jednak ten pokój?
Różnica jest kolosalna, prawda?
Wywalczyliśmy z rezydentem Grecosa nasze cudowne gniazdko wakacyjne. Walka była ostra. Tłumaczył się, że według tego hotelu pokój z bocznym widokiem na morze to jest pokój nad morzem w pierwszej linii. To był jakiś absurd. Po dłuższej wymianie zdań musiałam wspomnieć, że jestem z branży i odrazu była inna mowa. To było ciekawe doświadczenie zobaczyć jak postawa z upartego NIE zamieniła się na nie ma problemu. Nic już nam nie chciał sprzedawać, załatwił samochód lepszy niż chcieliśmy i było si. Ale zanim stanęła tu moja noga, w Grecosie spędziłam sporo czasu nim dowiedziałam się konkretnie za co płacę. Odniosłam wrażenie, że sami do końca nie wiedzieli co sprzedają. I nie zapachniało to profesjonalizmem. Jaki przedstawiciel w kraju taki i za granicą. A że inny touroperator tego hotelu nie miał, to zostaliśmy przy pierwotnym założeniu i polecieliśmy z Grecosem. Bardzo ważne jest to by zwracać uwagę na zapis w umowie czy się zgadza z tym co podaje nam TO. Wracając do hotelu – ów feralny pokój miał wadliwą klimatyzację, która sama się ustawiała na 26,5 stopnia i za nic nie chciała iść na kompromis. Jedyną rzeczą w tym pokoju, która dobrze funkcjonowała to światełko w szafie, która zapalała się automatycznie przy każdym otwarciu drzwiczek. Dlatego nie polecam pokoju narożnego z numerem powyżej 200. Natomiast nowy pokój był tym właściwym. Co mnie odrzuciło w łazience to stan wykończenia praktycznie wszystkiego, u nas najwięksi partacze przy tym co widziałam w Grand Bay to fachowcy. Może to i narzekanie, ale heloł, to ma 4* ! Cena 3650 zł. za osobę we wrześniu to jednak lekka przesada. Zobaczycie na filmiku ile kosztuje tutaj doba w sezonie. Never ever bym tu z buta nie przyjechała.
Pokój duży, powiedziałabym za duży, bo przy takiej powierzchni odczuwało się niedomeblowanie i zbędne graty w postaci stoliczka z krzesełkami. O meblach nie będę się zbytnio rozpisywać – stare. Za to łóżko baaardzo wygodne. Najlepszy mebel i najbardziej pożądany by mieć takie wygodne spanko w swoim domu. W opcji Ultra All Inclusive barek codziennie ładowany. Ale co nas dziwiło, że uzupełnianie barka to znaczy lodówki, nie do końca spełniało nasze oczekiwania. W pierwszym dniu była herbatka Nestea, a w kolejnych dniach już nie było wcale. Taka dziwna polityka hotelu i już. W łazience nie było wywietrznika, więc jeśli się zaparowało to nic nie było widać. Za to był telefon, który zawsze miał wyczucie czasu i dzwonił w odpowiednim momencie 😉 Balkon – cudo. Piękny widok, szum morza głośny i utulający do snu. Jeśli ktoś lubi czytać to na balkonie można zapalić światło, poczytać książkę lub posiedzieć przy komputerze. Wifi jest w całym hotelu, więc bez problemu można było na balkonie ściągać pliki. Pokoje były sprzątane codziennie a kosmetyki dokładane – powiem szczerze, że to najlepsze kosmetyki jakie do tej pory w greckiej hotelowej krainie otrzymałam.
Ogólnie pokój oceniam na 4. Nie przykładam uwagi do detali, nie spędza mi to snu z powiek. Najważniejsza w pokoju jest działająca klimatyzacja, sprawny zamek, sejf, wygodne łóżko i atmosfera panująca w pokoju. A reszta jest tylko pięknym dodatkiem.
Ciekawe wspomnienia, a powiedz mi jak w łazience wyglądało wykończenie źle poskładane kafelki czy co ?
Przykład umywalki wkomponowanej w kafelkach. Nie mam pojęcia co to za papka, ale niechlujne nałożenie materiału w odległości ok 1-2 cm. Po rozpakowywaniu swoich kosmetyków rzuciło się mocno w oczy. Na filmie tego nie widać, bo na tym akurat się nie skupiałam. Trzeba byłoby samemu to zobaczyć by ocenić. W życiu czegoś takiego nie widziałam. I na pewno nie w 4* hotelu.
Może następnym razem pokusisz się o napisanie jakiegoś skryptu, jak rozmawiać w recepcji hotelu aby otrzymać to, za co się zapłaciło. Jesteś z branży, to dla Ciebie to zwykła rozmowa, ale nie każdy wie, na co zwrócić uwagę przy wyborze pokoju, czy może jakich odpowiednich słów dobrać.
Dziękuję za komentarz – Twoje sugestie wezmę pod uwagę.