
Góra Troodhos cedrem pachnąca
Kto nie był niech żałuje. Kto odwiedzi Cypr niech koniecznie tam zawita. Ten zapach sosny zapamiętuje się do końca życia. To niesamowite,że las w tych górach żyje gołym okiem. Piękne cedrowe drzewa i cała gama różnej roślinności wita turystę radośnie z lekkim wiatrem we włosach. A przede wszystkim ten zapach,który utkwił mi w nozdrzach na długo… Zapach sosny,cedru i mięty. Stanąć na chwilę i oddychać spokojnie,wczuć się i uwolnić zmysły – cudowne doznanie… Będąc na szczycie poczułam się jak dziecko,które nagle dostało pozytywnej energii,dziwną radość z bycia sam na sam z naturą, i wrażenie że niemożliwe jest możliwe – przynajmniej na mnie tak podziałały te olejki eteryczne 😉
Moja rada – przesiąknięte tym zapachem szyszki – koniecznie zabierz do domu. Po powrocie jeszcze długo będą pachniały w domu.
Ale zanim wyjechaliśmy z hotelu zastanawialiśmy się,którą obrać drogę. Postanowiliśmy,że najkrótszą,ponieważ w drodze powrotnej chcieliśmy zażyć kąpieli w miejscu, gdzie – jak głosi legenda – wynurzyła się z morza Afrodyta i stanęła pierwszy raz na ziemi.

A- Paphos ; B- Omodos ; C- Góra Troodhos = 77 kilometrów 1h 30 min drogi

Niesamowity asfalt prawda? Dlaczego u nas tak nie można?
Po drodze jest mnóstwo rzeczy do zwiedzania,ale że lubimy się szwędać to jakoś sobie odpuściliśmy przydrożne atrakcje na potem. Naszym obowiązkowym miejscem „po drodze”, które chcieliśmy koniecznie zobaczyć to wioska Omodos. Tak wiem,wiem. Wszędzie piszą o atrakcjach turystycznych,które warto zwiedzać. I wszyscy turyści jeżdżą w to właśnie miejsce. Ale to nie znaczy,że my musimy z tego zrezygnować, z góry wiedząc ,że na miejscu zastaniemy miasteczko kompletnie komercyjne,nastawione na turystów,cepeliada,chińszczyzna czy jak kto woli to nazwać.
Jeśli masz sporo czasu to warto przed wjazdem do wioski Omodos zjechać w dół. Mieszkańcy poniższych wiosek patrzyli się na nas z niedowierzaniem. Może dlatego,że dalej nie ma wyjazdu i jedyną drogą powrotną to po prostu zawrócić? Nie, nie byliśmy zagubionymi turystami,wjechaliśmy tam świadomie. Boczne wsie to dopiero gratka dla podglądaczy którzy lubią przyglądać się innym kulturom ” na żywo”. Tam jest inaczej,nie ma niczego na pokaz. Wioski i tamtejsi mieszkańcy nie są przygotowani na turystów,nie odgrywają żadnych ról,po prostu są sobą.
Omodos uchodzi za wioskę winogrodników i jest super miejscem na zakup pamiątki. Zgadzam się,ale tylko w jednym. Tu można kupić świetne miejscowe wina. Nie pokusiłabym się absolutnie na nic więcej. A że uwielbiam pamiątki typu hand made niewiele tu znalazłam. Odrazu pomyślałam – będzie problem z kupnem czegoś oryginalnego. W sumie nie kupiłam nic. Oczywiście skosztowałam wina w starej sklepionej piwnicy,jak degustacja to degustacja,do wyboru do koloru. Ale cena za butelkę była wygórowana dlatego w pierwszym odruchu podziękowaliśmy. Hmm, żałuję do tej pory, ponieważ miałabym świetną pamiątkę i butelkę do kolekcji. Ale co ma wisieć nie utonie. Wcisnę dygresję – w Carrefour w Paphos kupiliśmy zapas win za 4 euro – miejscowych win 😉
Co możecie zobaczyć?
Najpierw rzucają się w oczy autokary pełnych turystów. Potem kolorowe stragany pełne sztucznych,chińskich pamiątek. Dużo miejscowych starszych ludzi,którzy zarabiają w ten sposób na chleb. Nie wiem czy wiecie,ale turystyka w Górach Troodhos jest świetnie rozwinięta a młodzi mieszkańcy w głównej mierze pracują w aglomeracji miejskiej. Plac po którym stąpasz jest otoczony kafejkami a brukowany plac należy do najpiękniejszych na Cyprze. Głównym punktem tej wsi jest monastyr Stavros. W przyklasztornym kościele przechowuje się relikwie apostoła Filipa,drzazgę z Krzyża Świętego i szczątki powrozów,którymi spętano Chrystusa. Oprócz tego są otwarte domy mieszkalne dla zwiedzających. To mogę wejść do kogoś do domu? Fajnie 😀



Jeżeli chcecie więcej wiedzieć na temat monastyru poczytajcie sobie pod tym linkiem:
http://www.omodos.org/english/timios_stavros_monastery.shtm

Co dalej? Wrażenie na pewno robi średniowieczna tłocznia wina Linos – wstęp jest bezpłatny. Znajdziesz ją dając się wciągnąć w wąskie uliczki. Moje zdjęcia zaginęły gdzieś niestety w akcji. Idąc dalej z ciekawości można zajrzeć do sklepu z dmuchanym szkłem, ale w tamtym czasie było chwilowo zamknięte,więc nie miałam tej przyjemności. Gdy zapragniesz coś zjeść możesz pokusić się na lokalne potrawy. Ceny jak wszędzie – dobre 😉 A na skraju wioski jest winiarnia Olympus,która posiada 53 hektary swoich winnic – otwarte jest tylko do 16 – tej.
Miasteczko zrobiło na mnie wrażenie,jest przepiękne. Pomimo tego,że nie lubię gdy pełno turystów się kręci pod moim nosem to jednak tam miło spędziłam czas,nie czułam tego natłoku,czuło się tamtejszy klimat. Cypryjczycy są fenomenalni, ich pozytywne nastawienie do ludzi i życia daje taką chęć zostania z nimi na dłużej.
Ruszyliśmy na sam szczyt. Trasa piękna,droga kręta,czasami robiło się wąsko,po drodze kilka przystanków,zatrzymaliśmy się także przy małym,zamkniętym kościółku. Obeszliśmy dookoła,zrobiliśmy zdjęcia siedząc na starych krzesłach i pojechaliśmy wyżej.

W lasach Troodhos żyje jedyny większy ssak na wyspie – cypryjska dzika owca zwana muflonem. Jest gwiazdą na znaczkach pocztowych 😉 W rzeczywistości można ją zobaczyć na wybiegu w stacji leśnej w Stavros tis Psokas – 53 kilometry od Troodhos, na wysokości 800 metrów. Możesz tam dojechać samochodem. Dla pieszych i zmęczonych trasą jest możliwość przenocowania.
Można też rozpocząć 12- kilometrowy szlak ekologiczny,biegnący niemal cały czas poziomo na wysokości 1700 m n.p.m. Trasa wiedzie prawie dookoła Olympusu,gdzie towarzyszą przepiękne krajobrazy. Nie wymaga to dużego wysiłku i łatwo się nią idzie nawet w zwykłym obuwiu sportowym. Polecam ten szlak nie tylko sportowcom ale i rodzinom.
Moja pamiątka z Góry Troodhos, no co, znalazłam w lesie 😉
Wioska Agros, która leży we wschodniej części Troodhos. W maju rosną tam róże, z których wyrabia się nie tylko olejek ale także likier,wino,kosmetyki i różane perfumy. Dla pań szczególnie przyjemne jest zwiedzanie wytwórni wody różanej u Tsolakkisa. Dużo jest wąchania i testowania różanych perfum, wód toaletowych, olejków, kremów i balsamów. Dla smakoszy również coś ciekawego się znajdzie – deser do comandarii, tradycyjne cypryjskie delicje na owocowej bazie z fig, rodzynek, pomarańczy, orzechów, pistacji.
A także wyroby wędliniarskie – suszone na słońcu kiełbasy i szynki- lountza, lokalna wędzona wieprzowina.
Drogowskazy są przy głównej drodze,obok szpitala. Zakupy w tej wiosce można robić od wschodu do zachodu słońca.

Są trzy trasy do wyboru. Podana to 22km – najkrótsza,a najdłuższa trasą B8 to 33 km.
Dojazd jest również od strony Limassol – piękna,kręta,pełna serpentyn z widokiem na drzewa oliwne i winnice. W sumie każda droga na Cyprze jest piękna. Nie wszystkie są zjeżdżone przeze mnie. Mam pewien niedosyt i planuję tam nie długo wrócić 🙂
Olsniewający strona naprawde – duzo sie dowiedziałem