Wyspa Kos – krótki research hoteli w Kardamenie
W sumie to przypadek, a raczej tak wyszło. Nie planowaliśmy tego, by w dobę poznać trzy hotele. Nie było bynajmniej to naszym zamiarem. A historia zaczyna się od wylądowania na wyspie Kos.
Jeszcze dobrze się nie rozsiedliśmy w autokarze, w którym zwykle wyczytuje się nazwiska i potwierdza hotele do których ma się być dowiezionym, to po chwili okazuje się, że jedziemy do innego hotelu tylko na jedną noc. Po raz pierwszy coś takiego nam się zdarzyło i dokładnie pamiętam to uczucie niezadowolenia, ponieważ już wiedzieliśmy, że zmieni to nasze z góry ułożone plany. Jeden dzień z tygodnia można było odhaczyć i dołożyć stres spowodowany niepewnością. Cóż, trzeba się zmierzyć z sytuacją. Z drugiej jednak strony organizator musi przydzielić w ramach rekompensaty pobyt w hotelu o wyższym standardzie i pomyślałam, że będzie to okazja do poznania kolejnego obiektu bez wciskania się do hotelu udając ichniego gościa.
Pierwszy hotel to Sentindo Carda Beach z logiem ślimaka, pięć gwiazdek – przed wyjazdem sprawdzałam tą ofertę ale jej nie wybrałam. Byłam wręcz zapewniana przez koleżankę po fachu, że jest świetny. Dlaczego? Nie wiem, być może intuicja a może nie byłam przekonana do ówczesnej ceny.
Zostaliśmy szybko zakwaterowani, dowiezieni meleksem pod powiedzmy same drzwi, całkiem miło i grzecznie ale brak jakichkolwiek informacji ze strony recepcji czy nawet samej rezydentki rzucone tylko, że jutro wymeldowanie, kontakt telefoniczny i tyle, zniesmaczyło mnie zupełnie. Ale rozumiem, że trzeba było szybko załatwić sprawę, ponieważ w całej tej historii nie byliśmy osamotnieni.
Nie rozpakowaliśmy się, szkoda było nam czasu, przecież i tak tu nie zostaniemy, tylko przebraliśmy buty i poszliśmy zwiedzać hotel. Ponieważ byliśmy z lekka wygłodzeni pierwsze nasze kroki powędrowały do pool baru. Okazało się, że w tym czasie – a była to godzina czternasta – bufet nie ma nic do zaoferowania prócz małych przekąsek w postaci suchych babeczek i coca coli. Jakież było nasze wymowne rozczarowanie. Jedynym wyjściem było wyjść na miasto, ale mieliśmy małego lenia i woleliśmy poczekać do kolacji zaglądając przy okazji w każde hotelowe zakamarki.
Rozejrzeliśmy się po hotelu, trzeba przyznać że obiekt dość duży i ciekawie kaskadowo rozlokowany. Budynki iście wakacyjno willowe a roślinność bujna i soczysta. Widok z pokoju zachwycający. Mały, komfortowy, z fantastycznym balkonem pokój. Sam w sobie ekshibicjonistyczny. Wyobraź sobie, że budzisz się ze snu w dużym łóżku, przeciągasz się leniwie, spoglądasz w miejsce z którego dochodzi światło i szum wody, a przez szybę oddzielającą cię od łazienki widzisz wszystko co tam się dzieje, łącznie z wc, choć wc miało drzwi – szklane ale zawsze. Pokój to zdecydowanie największa zaleta tego hotelu.
Obsługa nas nie zachwyciła. Przy basenie potraktowano w taki sposób jakby nas tam w ogóle nie było, inaczej mówiąc mieli w nosie nas jako klienta turystę, lub jak kto woli brak wykazania inicjatywy do jakiejkolwiek rozmowy.
Plaża. Wychodzisz wprost na ulicę główną w Kardamenie. Po drugiej stronie ulicy, vis a vis hotelu, jest wąska plaża dość kamienista, i jakbym miała na niej wypoczywać to długo bym nie wytrzymała. Hałas z ulicy plus wysoka woda, która czasami miała takie silne porywy, że ja osobiście nie zamoczyłam się w niej na dłużej niż na chwilę i tylko po kolana. Pięćdziesiąt kilo damskiego ciała jest raczej z góry na przegranej pozycji w takiej sytuacji. A Karol prawie sto, dał radę ale się zmęczył.
Kolacja. Wchodzimy do restauracji i pozytywnie, witają nas w jednym rzędzie stojący kelnerzy, nasi cudowni rodacy. Wszyscy Polacy! Było nam miło niezmiernie, ale nad tym zachwytem poprzestanę. Kolacja wyglądała tak jak wszędzie z jednym wyjątkiem, kombinuj sobie i doprawiaj tak jak chcesz. Na stole masz pieprz i sól, a sosy i przyprawy obok pokrojonych warzyw. Na moje pytanie dlaczego tak, to otrzymałam odpowiedź, że zamysłem była własna kompozycja smakowa czyli każdy doprawiać miał tak jak chciał. Nie rozumiałam takiej polityki, wszak przyjechałam poznać regionalne smaki. Nie skorzystaliśmy tam ani z basenu przy ulicy i gości tak jakoś było mało, że człowiek się zastanawiał czy można z tego wszystkiego korzystać czy to tylko taka dekoracja tego hotelu. Sztywność było czuć w powietrzu. Wymeldowaliśmy się z pewną ekscytacją i radością.
Drugi hotel to Akti Beach – cztery gwiazdki. Pierwsze wrażenie – mam w dupie cię turysto, bagaże sobie nieś sam. Po interwencji bagaże w niezbyt miły sposób zostały dostarczone do naszego pokoju. A tam smród, ciemność i zepsuty kibel. Nie taki standard pokoju zamówiliśmy. Rozmowa z roztrzepaną rezydentką poszła szybko i gładko. Ona mi mówi: macie państwo wykupiony pokój DAZ czyli promocyjny a ja jej umowę podaję do wglądu. Nie droga pani. Myli się pani. Telefon jeden, drugi. I włala.
Ale zanim wszystko się wyjaśniło a mieliśmy trochę czasu w zapasie, więc zrobiliśmy szybki look po hotelu. Infrastruktura powaliła mnie na kolana, że nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Hotel był otoczony zwykłą siatką odgradzającą od plaży. Plaża ta była w zasięgu wzroku. Z małym wyjątkiem. Śmignęły mi dwa pędzące samochody dostawcze przed nosem. A to znaczy, że by dojść na plażę trzeba przejść przez ulicę i zwrócić uwagę na to czy czasami nie zmiecie nas coś po drodze. Na plaży ani żywej duszy. Całe życie hotelowe toczyło się centralnie w środku. Typowa wioska wakacyjna.
Zgłodnieliśmy, weszliśmy do powiedzmy restauracji na powiedzmy świeżym powietrzu, częściowo zadaszonym i co ja widzę. Masa polaków, która nie potrafiła się zachować przy stole. No wstyd. Najbardziej utknął mi w pamięci mężczyzna taki dość przy sobie, z szarą koszulką na ramionach przypominającego mi Ferdka z Kiepskich, który to jadł rękoma jakieś mięcho, a które ociekało dość intensywnie tłuszczem robiąc spacerek po jegomości brodzie i szyi. Samo miejsce konsumpcji zadymione od grillowanego mięsa, krzyczące dzieci i jeden wielki szum ściśniętych i niewygadanych turystów. Absolutnie nie do wytrzymania bez alkoholu. No serio. Hotel jak z koszmaru. Ale trzeba było przyznać, że dobrym punktem tego miejsca to było jedzenie. Bynajmniej obiadowe. O innych się nie wypowiem.
Aż wstyd się przyznać, że mogliśmy się tak dać nabrać. Nasze kryteria były dość proste. Zależało nam by być z dala od miasta no i było – na totalnym zadupiu, że wychodzisz i widzisz z jednej strony górę i samą naturę, a w oddali miasto, do którego nie będzie ci się chciało dreptać bo zbyt daleko. Opinie na temat tego obiektu były rewelacyjne! No nie rozumiem! Jeśli drogi turysto nie chcesz przeżyć koszmaru to nie bierz pod uwagę tego hotelu. Błagam!
Trzeci obiekt to włoski hotel Atlantica Porto Bello Beach – cztery gwiazdki. Na samo dzień dobry było – No, nareszcie do nas dotarliście bo od dwóch dni na was czekamy. Jakie było nasze zdziwienie. No proszę jaki TO miał burdel.
Doświadczyliśmy typowy overbooking, który trafia się turystom co roku. Dla tych co nie wiedzą co to znaczy – hotelarz sprzedał więcej pokoi niż miał. To typowe zagranie aby zabezpieczyć się przed wolnymi pokojami w sezonie. Gdy robi się bałagan to organizator musi stawać na rzęsach by ulokować niezadowolonych klientów w odpowiednich hotelach, z którymi ma podpisaną umowę. My akurat za to, że straciliśmy dwa dni z życia na wyspie, otrzymaliśmy wino do pokoju z dołączonym liścikiem oraz samochód na 3 dni gratis z lepszym wyposażeniem od innych. Trzeba przyznać Karolowi, że ma dar negocjacji i ten jego czar osobisty. Zawsze działał. Zupełnie nie wiem dlaczego.
Sama infrastruktura iście pozytywna i sympatyczna. Małe budynki wakacyjne otoczone kwiatami i stałymi bywalcami – wszędobylskimi słodkimi kotami. Polacy w obsłudze kelnerskiej, zresztą na wyspie Kos jest nas pełno i nie powinno to nikogo dziwić. Pyszne jedzenie, kolorowe drinki do wyboru z karty, i poziom obsługi powoduje, że czujesz się docenionym gościem, czego chcieć więcej.
Plaża kamienista, ale rodziny z dziećmi nie narzekały – buty do wody z pewnością się przydadzą. My uciekaliśmy w inne rejony wyspy gdzie i woda cieplejsza i cieplejsze powietrze. Tak, dobrze czytasz. Wyjaśnię to w opisie wyspy w kolejnym wpisie o Kos i podpowiem gdzie o godzinie dwudziestej czwartej możesz się wykapać topless.
Pokój mieliśmy akurat blisko plaży, do której trzeba było dojść dobrze oświetlonym krótkim tunelem, ponieważ droga która przecinała plażę od hotelu była przeznaczona na samochody dostawcze. Nie zajęło nam to trzydziestu sekund. Przy plaży bar, gdzie serwują pyszne i kolorowe drinki, a gdzie siedzi się z błogą przyjemnością.
Animacje dla każdego, młodego i starego, można się pośmiać i pobyć na świeżym powietrzu – w teatrze, zupełnie kulturalnie w miejscu wspólnym, połączonym z hotelem o gwiazdkę więcej, również z sieci Porto Bello czyli Sentindo Atlantica Porto Bello Royal 5*. Jest tuż obok. I nie omieszkaliśmy pozwiedzać. Wyrobione zdanie? Minimalistycznie, elegancko, panuje tam konieczność noszenia oficjalnego ubrania, ciepło nie ciepło koszula i odpowiednie buty muszą być. W odczuciu chłodno i poważnie. Co mają lepszego? Pokoje z własnym basenem z fantastycznym widokiem na morze. Dosłownie zachwyt!
Polecam każdemu oba hotele, choć dojazd wydaje się, że jest na samym końcu wyspy. Ale do centrum Kardameny i słynnej dyskoteki jest może i kawałek by iść pieszo, co nie sprawiło nam problemu. Z hotelu dowozi bus do samego serca portu, gdzie skupia się całe życie tamtejszej społeczności. W kilka minut.
Na co trzeba uważać?
Na turystów. Nie rozumiałam i nadal nie pojmuję tego wczesnego stawania o godzinie szóstej i rezerwowania leżaka przy basenie, choć goście hotelu Porto Bello wydawali się na odpowiednim poziomie. Ach ci Włosi.
Pokoje w bungalowach, na parterze. Moja rada – nie zostawiaj ręcznika na balkonie na noc – może się okazać, że gdy się obudzisz z cudownego snu to już go nie zobaczysz, a skutki takiej kradzieży to nie oddanie kaucji za ręcznik, który musisz uiścić obsłudze przy jego wydaniu.
Kardamena jest pełna ciekawych hoteli, warto przyjrzeć się hotelom po sąsiedzku z sieci Mitsis. Każdy ma swój urok, ale najlepiej jest się kierować priorytetami. Reszta odchodzi na dalszy plan. Najważniejsze, że wyspa Kos ma wiele do zaoferowania, o czym będę pisała w kolejnych postach.
Jestem ciekawa, który hotel jest dla ciebie atrakcyjniejszy?
Czy wiesz , że już zaczął się sezon na first minute?
Masz pytania dotyczące cen?
Przepiękne zdjęcia oraz inspirujący tekst.
Świetny wpis.
bajeczne plaże i ogrody. Super wpis 🙂
Bardzo ciekawy tekst, piękne widoki i koty 🙂
na wyjazdach rzadko nocujemy w hotelach, dlatego tym bardziej ciekawie obejrzeć zdjęcia i przeczytać relację z innej perspektywy 🙂
Nie spodziewałam się, że będą kradli ręczniki z balkonów :/
Baza noclegowa w dużym stopniu rzutuje na wspomnienia z wakacji, nie mam wysokich wymagań, ale lubię, kiedy wszystko mieści się w określonych normach. Bardzo interesujący wpis, wiele wyjaśnia. 🙂
Rozmarzyłam się! Chcę już wakacji! Chcę lata! 🙂
Przepiękne miejsce. Tak pięknie je opisałaś, że aż chce się tam pojechać i odpocząć.
Piękne miejsca, aż chce się tam jechać 🙂
Mieliście wrażeń i przygód, ale widoki chyba warte wszelkich niedogodności i polskich jegomości przypominających Ferdka Kiepskiego 😉
Takie zmienianie hoteli jest dość uciążliwe, ale dzięki temu zrobiliście nieplanowany rekonesans. 😉
Świetna relacja z pobytu, bardzo drobiazgowa 🙂 Podobały mi się bardzo zdjęcia z lotu ptaka, świetnie ukazują otoczenie hotelu. Jeżeli zdecyduje się wybrać na tą wyspę na pewno wrócę do Twojego wpisu. Pozdrawiam M. K.
Cudowne miejsce, marzy mi się taki urlop
Byłem na Kos i mi się nie podobało, było brudno.
Co prawda jestem gorącym zwolennikiem nocowania w miejscach przeróżnych i zazwyczaj omijam hotele, to muszę przyznać, że te które przedstawiłaś wyglądają zachęcająco. 😉
Pozdrawiam,
Damian
Hmmm, z tej mieszanki wybrałabym tylko jedno 😀
Nigdy nie byłam na wyspie Kos – ale jeśli kiedyś się wybierzemy to weźmiemy pod uwagę Twoje sugestie 🙂 Ale żeby ręczniki kraść? To już szczyt wszystkiego…
Przykre ale prawdziwe, wszędzie znajdzie ktoś kto nie będzie do końca uczciwy.
Z uwagi na to, że jestem górołazem, hotele to raczej nie mój klimat, ale czasem dla odmiany lubię sie w takim zdrzemnąć. 🙂 Wnętrza Cardy wyglądają świetnie. Wolę jednak zaplanować sobie spokojnie noclegi i spędzać wolny czas bez ludzi i stresów.
Lubię róóznorodność, ale czasy namiotów i hosteli mam za sobą 😉
Nie sypiam w namiotach ani hostelach. 🙂
Wiem, kochasz góry 🙂
Super 🙂 kos to cudo 🙂 juz byliśmy tam i napewno wrócimy 🙂
Przepiękne zdjęcia. Dobry wpis. Uwielbiam Grecję, jak na razie miałam okazję być tylko na Peloponezie, ale bardzo mi się podobało.
Polecam eksplorować wyspy Greckie. Są magiczne 🙂
Ależ tam pięknie!
Byłem miejsce cudowne i urokliwe.
Bajeczne zdjęcia <3 Naprawdę wspaniale się prezentują te hotele 😀
Fajny tekst, napewno wykorzystam w przyszłości 🙂
Urocze miejsce… rozmarzyłam się. A dziś właśnie mamy rocznicę ślubu, więc taka chwila wytchnienia byłaby wskazana 🙂
Świetne hotele, jestem pod wrażeniem!
Ładnie to zebrałaś. Choć dla mnie nie są to hotele, o których bym myślała. Cenię sobie małe miejsce, pełne atmosfery i ducha gospodarzy. Agroturystyki i pensjonaty, a nie duże molochy.
Każdy lubi to co lubi. Róznorodność jest piękna, a najważniejsze, że masz w czym przebierać 😉
Matko aż się wzdrygnęłam jak czytałam o pierwszych dwóch hotelach. Ciekawe za co te gwiazdki. Aż szkoda pieniędzy 🙁
Mimo tego było warto 🙂
Piekne miejsce. Wspaniałe zjęcia.
pozdrawiam
jakie piękne zdjęcia! 🙂
Super przewodnik po hotelach 🙂 Na pewno się przyda 🙂
Miałam podobną sytuację z ręcznikiem tyle, że w Turcji i był to mój prywatny kąpielowy ręcznik z reklamą carlsberga. Komuś się spodobał.
I tam też znajdzie się Polak, kazdy by tak pomyślał 😉 Zwyczajnie kogoś ręka zaswędziała 🙂
Przykro mi, ze tyle musieliście przejść zanim trafiliście do odpowiedniego miejsca, mam nadzieje, ze nie wpłynęło to negatywnie na wasze wakacyjne nastawienie 🙂 🙂
Zdjęcia piękne ale jeśli chodzi o wakacje z biurami podróży .. To właśnie takich 'atrakcji’ się obawiam. Czasem widząc jakaś ciekawa ofertę chciałabym coś zabukować, ale nie jestem pewna czy to skończy się dobrze. Może czas się przełamać? 😉
Nie ma reguły czy kupisz wycieczkę na first minute czy na lasta. Ale czasami zmiany okazują się na lepsze co było w naszym przypadku. Czyli nie ma tego złego co by…. 😉
Piękne hotele. Niestety ich cena jest zawrotna
Kos to piękna wyspa. Sama wyspa jest mała południe skaliste północ z piasczystymi plażami każdy znajdzie coś dla siebie. Szczególnie polecam okoliczne wysepki gdzie można poznać prawdziwą Grecję.
Dla mnie Kos wygrało 😛