Pij alkohol z umiarem!
Ludzie do jasnej cholery,opanujcie się w tych samolotach!!!
Nie mogę,nie wytrzymam,wstyd mi,na prawdę. Uszanujcie chociażby własną ziemię. Coraz więcej się słyszy lub czyta o incydentach w samolocie z udziałem rodaka,a główną rolę jaką odgrywa to picie i nieposkromione zachowania. Do znudzenia się powtarzające. Nie możecie zmajstrować czegoś oryginalnego,o czym świat jeszcze nie słyszał? Tia,wiem,słyszałam wiele razy – arab to brudas,anglik to bydło a polak to pijak i złodziej. Nie przywiązuję i nie przypisuję cech przynależnych do danego narodu i nie mierzę wszystkich tak samo. Zdarza się,że polak jest uczciwy i uchodzi za abstynenta. Ale nie o to w tym wszystkim chodzi.
Doświadczyłam…
Jak to się zazwyczaj dzieje? Kupuje się alkohol w sklepie wolnocłowym po czym pakuje do odpowiedniej torebki i czeka się na lot. Najczęściej zamawia się kawę w jednorazowym kubku a potem zabiera się do samolotu jako przedmiot, który jest niezbędnym narzędziem do popełniania grzechu. Na pokładzie bierzemy herbatkę,kawkę i mamy kubeczek legalnie na pokaz dla stewardess. One nie zwracają uwagi na to,co kto ma wlane do tego kubeczka,przynajmniej nigdy nie dostrzegłam by je to w ogóle interesowało. A picie własnego – zakupionego alkoholu jest zabronione. Dlatego nie robi się tego demonstracyjnie. Dlaczego to robimy? Ano na początku ze stresu-wiadomo. Potem smakuje a potem to już nikt nad niczym nie panuje. I pewnego dnia mój współtowarzysz również przecholował jak opisywani w gazetach bohaterowie. Scenariusz może nie był tak drastyczny jak bywało w innych przypadkach ale jednak nie była to dla mnie komfortowa sytuacja. No więc wystarczyło kilka kubeczków whisky, jedna rzecz która mu się nie spodobała i… się zaczęło. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Wszystko co robiłam czy nie robiłam było złe. Odezwałam się – źle,nie odzywałam się – mam focha. Opryskliwość,podejrzenia,chamskie odzywki,bełkot,zero panowania nad swoim głosem i jakiegoś zażenowania. Czułam się okropnie i bezradna. Co za wstyd! Modliłam się by nie narobił większego bałaganu. Ludzie ściszali głos gdy coś mruczał bez sensu,stewardesy uciekały by być od nas w bezpiecznej odległości ale z daleka kontrolowały sytuacje. Mrugałam oczami porozumiewając się z nimi,że wszystko jest okey. Nie chciałam prowokować bo tak na prawdę nie wiedziałam,który ruch,słowo czy gest mogło spowodować agresję. Nawet nam nie sprawdziły pasów czy były odpowiednio zapięte przed lądowaniem. Siedziałam przyklejona do fotela jak na szpilkach i nie mogłam się doczekać gdy ucieknę z samolotu. Nie będę opisywać tego co było dalej i tego,że zaginął gdzieś w akcji i wszyscy go szukali. Po całym incydencie szukaliśmy przyczyny takiego zachowania. Wspomnę tylko,że on niczego nie pamięta. Przyczyną,która mogła spowodować szybką utratę kontroli nad własnym zachowaniem było to,że ostatniej nocy mój przyjaciel wziął na noc psychotropy,które pozwoliły mu zasnąć. Ot mała pigułka a jak potrafiła mi skopać pierwszy dzień z wakacji. To była jednorazowa wpadka,nigdy się potem nie powtórzyła. Ale i tak jestem zdania – nie umiesz pić,pij w domu. Nie ośmieszaj własnego narodu dając świadectwo światu,szanuj swoich współtowarzyszy wyprawy i tych co muszą cię znosić podczas lotu. Przecież nie ma gdzie uciec! Nie narażaj innych na niepotrzebne niebezpieczeństwo. Chcesz się napić? Poczekaj aż dojedziesz do hotelu – wtedy róbta co chceta. Po co ci głupie i wstydliwe wspomnienia!?
Komentarz