Cypr poruszył moje serce…
Pamiętam,że chciałam lecieć na Korfu. Już wszystko było praktycznie zaplanowane. A wyszło tak, że po jednym spotkaniu z „czarownicami” tydzień później czułam zapach cypryjskiego powietrza – mmm… Wylądowałam w Paphos i po 15 minutach byłam już w hotelu. Uwielbiam ten moment wysiadania z samolotu i to bijące gorąco,które intensywnie wpija się w moją skórę. Daje mi dziwną radość,nie wiem dlaczego… Zameldowałam się w hotelu Riu Cypria Bay – wtedy tak się ten obiekt nazywał. Czterogwiazdkowy z all inclusive – dla mnie bomba. Na pierwszy rzut oka taki sobie,choć bardzo urzekła mnie uprzejmość pana w recepcji. Ogólnie rzecz biorąc,Cypryjczycy są fantastycznym narodem. Są uprzejmi,mili i przesympatyczni. Moje pierwsze odczucie wzbudziło podejrzenie. Bo z jakiej racji codziennie mówi mi dzień dobry – choć nie musi,dlaczego życzy mi miłego dnia i pyta się czy w czymś pomóc. Zawsze,ale to zawsze po wejściu do recepcji pierwsze co rzucało mi się w oczy to szeroki uśmiech. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi,czy ten pan jest miły dla mnie z jakiegoś konkretnego powodu? Może dlatego,że jestem atrakcyjna i chce mnie zaprosić na kawę (śmiech),czy może czeka na napiwek? Nic z tych rzeczy! Kurcze,jak fajnie wiedzieć,że nic od Ciebie nie chce! Po prostu mają taką ciekawą mentalność,z racji swojej religii i kultury, dlatego każdego dnia starają się żyć zgodnie ze swoją wiarą – szacunek oraz życzliwość do drugiego człowieka, miłość do dzieci, życie w zgodzie i harmonia w rodzinie. Cud miód. Jak każdy kraj różnią się od nas nie tylko religią ale i zwyczajami,takimi codziennymi. Cypryjczycy uwielbiają pić kawę frappe nawet po północy,w barze dostaniesz bez problemu,natomiast u nas o tej porze jedynie napój z pewną zawartością alkoholu. Nie chodzą pieszo tylko przemieszczają się samochodem,dlatego tak ciężko u nich o komunikację miejską,która istnieje bez wyznaczonych godzin. Jeżdżą jak chcą! Polak jako turysta – hmmm… Strasznie ubolewają nad tym,że my wolimy wyspy Greckie typu Rodos,Kreta czy Kos,że na Cyprze jest nas tak mało. Nie wiedzą dlaczego – cytuję „przecież mamy tak wiele do zaoferowania”. Oni nas w sumie lubią,ale jako odwiedzających. Cypryjczykom nie podoba się,że do ich kraju przyjeżdża wielu obcokrajowców,którzy odbierają im miejsca pracy. Ale z drugiej strony są to zawody,które miejscowi nie chcą wykonywać np. praca w restauracji czy na budowie. Nie przeszkadza im,że Polacy akurat ten rynek opanowali,bo to się nie odbija na nich w żaden sposób. Znają nas tylko jako pracowników a nie turystów – to jest ciekawe. Grecy są znani z lenistwa i harmonijnego życia,nie przywiązują wagi do pracy,wykonują ją spokojnie i bez pośpiechu. Jakoś tam tego nie zauważyłam. Robiąc zakupy w Carrefour wszyscy – kasjerki,obsługa – bardzo nas ciepło witała,nie było widać przesadnego zmęczenia. Wszędzie czyściutko,na półkach równiutko – perfekto. Można im wiele wybaczyć,mają w sobie to „coś”. Uwielbiam czerpać od nich pozytywną energię,bo im to wychodzi tak naturalnie. Zakochałam się w tej maleńkiej wysepce z wielu powodów,ale między innymi uwielbiam ją za mieszkańców i za ich gościnność.
Komentarz