Hotel Grand Bay – kuchnia
Smaki i przyprawy. Ważny element przy wyborze regionu i hotelu. Tu nie było tak źle, ale czego mi brakowało (śniadanie) to moich uwielbianych naleśników, jajek sadzonych, i owoców takich jak melon czy arbuz – dostępne w większych hotelach przez cały dzień a tu jak się poszczęści przy kolacji. Za to pomarańcze były bez ograniczeń…
Tak wygląda pusta kuchnia, przez którą bez problemu można codziennie przechodzić z hotelu na plażę:
Grecki wieczór podczas kolacji – nie wiem czy to dobry pomysł. Po pierwsze – każdy jest skupiony na swoim talerzu. Po drugie – nikt nie zwracał na nich uwagi dopóki nie zaczęli podchodzić do stolików stukając się z gośćmi kieliszkiem mówiąc Yia mas – co znaczy na zdrowie. Po trzecie nauka Zorby tuż po kolacji – współczuję tym bardzo najedzonym. My akurat mieliśmy pierwszy stolik, i podczas naszej konsumpcji – kółko wzajemnej adoracji tuż przed – w życiu tylu pup w każdym wieku, każdej płci i różnej wielkości nie widziałam przed oczami, poruszające się w różnym tempie, co tamtego wieczora. Mój apetyt się obniżył więc zaczęłam tą lekcję kręcić swoim aparatem. Ale na chłodno po obejrzeniu tuż po powrocie do domu stwierdziłam, że taki długi film i tyle dup na filmie to nuuuda. Więc zostawiam je w archiwum prywatnym.
Jak wygląda kolacja a’la carte? Zamawia się dzień wcześniej do godziny 19 – tutaj był problem, ponieważ było tylu chętnych, że byliśmy zmuszeni zamówić tą kolacyjkę z trzydniowym wyprzedzeniem. O czym nie wiedzieliśmy? Zamawiając coś do picia, za wszystkie napoje alkoholowe i nie, płaci się dodatkowo (doliczane do rachunku przy wymeldowaniu). Bez sensu – wszystko co było proponowane było ogólnodostępne na dole (i to w cenie pobytu!). Wnosić na górę napojów nie opłaconych nie wolno. Dlatego zdecydowaliśmy się na butelkę kreteńskiej Retsiny, wytrawne wino z pikantnym aromatem, posiadacz oryginalnego smaku dzięki specjalnemu dodatkowi – żywicy z sosny Aleppo – smakowo świetnie komponuje się z wołowiną, różnymi dipami i czosnkiem. Ten egzemplarz miał zupełnie inny smak niż na Kosie. Czyli bardziej konkretny.
A co w menu? Do wyboru były trzy opcje z czterech:
Kuchnia jako tako w tym hotelu nie była zła, powiedziałabym bardziej skromna niż niesmaczna. Pomimo tego, że menu było robione w taki sposób by nie było monotonnie to niestety nie dało się tego uniknąć. Za to kolacja a`la carte była ładnie podana, pyszna, kameralna, romantyczna,i przy zachodzie słońca.
Po kolacji można posiedzieć sobie przy pięknej muzyce na żywo z drinkiem w ręce.
Reasumując – sporo potraw regionalnych, serów i owoców morza, ryb na różne sposoby. Słodycze były jak zawsze przepyszne – nie mogłam się nim oprzeć, po prostu się rozpływałam i już. Lody robione przez hotel były niesamowicie dobre i bezpłatne, lody markowe typu snickers już kosztowały 8 euro. Niektórzy goście strasznie się denerwowali, gdy na przykład zabrakło sztućców czy wody gorącej do zaparzania herbaty. Wystarczyło poprosić – obsługa reaguje natychmiast. Jak na moje oko personelu było za mało. A czy kuchnia w tym hotelu spełniła moje oczekiwania? Jak na hotel tak, jak na region nie. Dlaczego? A to już w kolejnym poście.
Ciekawe zestawy z jedzeniem podają. Co do kuchni jak tam samo wyglądała jak ta umywalka w pokoju to bym chyba ich zbeształ.
Przepiękne miejsce chciałbym tam pojechać z moją małżonką. Przeglądamy każdy blog o tym hotelu. podobno bardzo dobra obsługa.
Żeby ocenić trzeba samemu sprawdzić 😉