Kalymnos – wyspa pachnąca luksusem
Prawda, niezauważalna na pierwszy rzut oka. Ta wyspa jest magiczna, jak zaczarowana. Wpływasz do portu i patrzysz na te kaskadowe kolorowe budynki. Czujesz się dziwnie szczęśliwy. Nie wiem czy te kolory tak namieszały w głowie czy fakt, gdy nagle po opuszczeniu promu znajdujesz potykacz z napisem: Piwo za 5 euro…. Jaka to była miła niespodzianka 🙂
Wypoczywaliśmy na Kosie, ale założyliśmy sobie, że zwiedzimy pobliskie wyspy. Wybraliśmy Nissyros oraz Kalymnos – na więcej nie starczyło zwyczajnie czasu. Nocowaliśmy we włoskim hotelu w Kardamenie, miejscowości o wietrzystym i chłodniejszym charakterze. By dostać się na sąsiednią wyspę trzeba było udać się do malutkiego portu Mastichari czyli na północ. Dla nas to nie stanowiło problemu – mieliśmy wynajęty samochód. Stąd wypływają promy. Prywatne – o czym nie wiedzieliśmy, oraz miejscowe Ferries. Najpierw w kasie kupiliśmy bilet, potem jednak się okazało, że zawitał do portu inny prom, który kursuje codziennie pomiędzy wsypami – pół godziny wcześniej niż na rozkładzie innego przewoźnika – ciut mniejszy, płynie trochę dłużej ale za to taniej o 5 euro od osoby. Wcześniejsze zakupione bilety oddaliśmy ale pomniejszono nam zwracaną kwotę o 10%. No cóż, taka polityka. Radocha była, nie musieliśmy tyle czasu czekać, do tego super miejscówki na samej górze z pięknym widokiem na morze a dzień zapowiadał się fantastycznie.
Płynęliśmy 30 minut. Miło i przyjemnie. Kapitan żegnał wszystkich przypominając o powrotnej godzinie o 20.30. Super.
Natknęliśmy się na polski napis, że dają tu zimne piwo. Ale najpierw chcieliśmy wynająć skuter. Nie było to łatwe, bo akurat trafiliśmy na strajk taksówkarzy, więc wszystko co było możliwe zostało wynajęte. Ale drążyliśmy dalej, wchodząc to w głąb dalszych budynków w poszukiwaniu fajnej bryki. Trafiliśmy rewelacyjnie. Wynajęto nam ostatni egzemplarz na wyspie za drobne pieniądze, co ciekawe o lepszych parametrach niż na Kosie. Maszyna pruła dosyć szybko i mocno, wjeżdżając pod górę nie było najmniejszych problemów.
Potem poszliśmy na piwo, do Kasi. Podała w schłodzonym kuflu w lodzie. Usłyszeliśmy jej historię – dlaczego akurat Kalymnos, dlaczego jej życie kręci się wokół baru, męża Greka i dlaczego jest tu jej tak dobrze. Podpowiedziała nam gdzie warto jechać i gdzie kupić oryginalne gąbki – wyspa Kalymnos słynie z poławiania morskich naturalnych gąbek. Nie chcieliśmy chińszczyzny, chcieliśmy mieć souvenir, tu stąd. Swoją drogą – bardzo droga pamiątka.
No i w drogę. Mamy mało czasu a chcemy objechać całą wyspę. Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie zbłądzili. Pędząc po górach zaglądaliśmy w zakamarki. Lubimy zbaczać z drogi, to pewnego swoista ciekawość. To co pokazuje się turystom nie zawsze nam się podoba. Lubimy naturalność, rzeczywistość, a nie namalowane marzenia. I co zobaczyliśmy? Zdziwione miny 😀 Wszyscy się za nami oglądali. Wjechaliśmy do wioski gdzieś w dolinie. Małe domki, śmieszne płotki, ludzie pracujący na powiedzmy roli, biegające kury i zwierzątka wiejskie. Taka ichnia swojskość. Czułam się jak nie proszony gość, to też szybko chcieliśmy stamtąd uciec, ale jakoś nie było wyjazdu, musieliśmy się cofać, trochę kombinacji i fruuu do góry poszukać krystalicznego ciepłego morza. A po drodze oczywiście widoki…
Emporios – droga do niej usłana soczystymi kwiatami, zero gwaru ludzi, wakacje dla spragnionych ciszy i pięknego miejsca. Same luksusowe domy dookoła, małe pensjonaty i turyści, którzy w zaciszu czytają książki. Po drodze widoczne ogłoszenia i numery telefonów do prywatnych kwater. Tylko spakować się i tu przyjechać -> nocleg na Kalymnos
Zgłodnieliśmy. W sumie tubylcy wydawali się jacyś tacy niemrawi, nieprzyjemni. Piękna wyspa, ale gospodarze strasznie sfochowani. Postanowiliśmy odpocząć w Massouri. Zajrzeliśmy do pierwszej restauracji – najwidoczniej się nie spodobaliśmy bo nas nie wpuścili. W drugiej to wytłumaczyli, że tylko przyjmują grupy a w trzeciej z oporem ale dało radę. Powód? Mój skąpy strój. No cóż, było strasznie gorąco a ja nie miałam nic ponadto co na sobie. Spragnieni i głodni usiedliśmy przy stoliku z widokiem na panoramę i sąsiednią wyspę Telendos. Właściciel powiedział, że to miejsce jest dla czterech osób i kazał się przesiąść w głąb tarasu. Ja z oczami spaniela powiedziałam, że to fantastyczna restauracja, piękne miejsce i cudny jest widok z tego stolika. I zaraz poprosiłam o meeze. Właścicielowi rozszerzyły się oczy, pierwszy raz się uśmiechnął i przyniósł nam….. wielką rybę, którą mógł od razu przyrządzić.
Tylko 40 euro za kilogram… No cóż, takich wygłodniałych brzuchów nie mieliśmy, ani specjalnie wydawać nam się pieniędzy nie chciało na coś, czego nie zjemy. Zamówiliśmy to co było w karcie – nic specjalnego ale dobre było. Musaka i retsina – standard. Polecam to miejsce ze względu na fenomenalny widok. Daliśmy napiwek, skręciliśmy restaurację naszym panasonikiem i zostawiliśmy po sobie ślad w księdze gości. Co nam się podobało? Cała oprawa i wystawienie zaproszenia przed restauracją – świeży chleb, oliwa, oliwki, sery i dodatki, które zanim się wejdzie można skosztować. Taka ich zachęcająca reklama i cudna gościnność 😉
Nie powiem, że jedliśmy z przyjemnością. Za sobą mieliśmy strasznie hałasujących francuzów, którzy non stop zaznaczali swoją obecność. Właściciel chodził koło nich znerwicowany, mruczał co chwila coś pod nosem. No ale gość to gość 😉
Bardzo żałuję, że zdjęcia tego miejsca gdzieś się zapodziały, w najbliższym czasie może się znajdą. Piękna restauracja, klimatyczna, przeurocza.
Wypoczęci wystartowaliśmy spod restauracji jak się wówczas wydawało z włączoną kamerą. Byliśmy pełni energii, z narastającą chęcią przygody, niepowtarzalnych widoków, ciętych ripost, niebezpiecznych sytuacji na drodze, oraz zabawnych komentarzy – niech to szlag, kamera miała focha. Szkoda, naprawdę szkoda, byłaby jedyną w swoim rodzaju pamiątką…..
Kalymnos jest niedocenioną wyspą. Ma wiele zalet, jest inna niż te, które dotychczas miałam przyjemność zwiedzić. Podczas całej drogi – wyobraźcie sobie różowe kwiaty, które na zboczu ulicy pięknie kwitną, które od czasu do czasu lubiły zatrzymywać się swoimi delikatnymi płatami kwiatów na moich policzkach? Tak tak, to wina Karola, zbyt blisko jechał pobocza 😉 Droga jak balkon obsadzona kolorami, reprezentacyjna, bajeczna. Wyspa miała się czym pochwalić. Malutka, piękna, powabna, elegancka. Może to i dobrze, że wycieczki przypływają tu na jeden dzień. Nie zniszczą jej tak szybko.
Zdjęcia portu
Tym razem rady nie mam. Może jedynie cierpliwości do tutejszych ludzi. Zapraszam was w te strony, bo warto 🙂
Na tą wyspę można się dostać tylko drogą morską. Więc jeśli lądujecie na Kosie to tu jest zgapka – rozkład jazdy .
Tymczasem 🙂
PS. Jak wam się Kalymnos podoba?
Jeśli chodzi o mnie to wpis trafiony w 10! bo własnie tam planujemy się wybrać za 2 lata w żeglarską wyprawę…Ale jak patrzę na Wasze zdjęcia, to pewnie takich nam się nie uda zrobić – wciąz problem ze znalezieniem odpowiedniego aparatu :-(Pozdrawiamy z Mazur ! 🙂
Świetnie – będziecie mieli więcej czasu na zwiedzenie tej wyspy niż my. Jeśli chodzi o aparat fot.- jeśli nie mieliście nigdy lustrzanki to polecam zacząć od Nikona w jakiejkolwiek postaci. W dwa lata na pewno coś zdążycie dla siebie znaleźć 🙂
Ja też chcę tam być, to jest po prostu niesamowite 🙂 Galeria świetna i powoduje chęć podróżowania 🙂
A tam, wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. A tak na poważnie to super miejsce na wypoczynek.
Zdjęcia są naprawdę wypasione. Byłam tam rok temu i bardzo dobrze wspominam.
Kurczę, aż korci, żeby wpaść tam z dronem i nagrać film z lotu ptaka Wasze zdjęcia tak zachęcają do wizyty, że chyba muszę zmienić plany na urlop 😉
Dziękować, pomyślałam o tym samym – jestem ciekawa tego wynalazku – baaardzo…
Piękne wyspa a zdjęcia oddają cały urok miejsca.
Zdjęcia odzwierciedlają najpiękniejsze miejsca na wyspie. Kilka lat temu odwiedziłam wyspę Kos, piękne miejsce aż mam chęć pojechać kolejny raz.
niesamowite zdjęcia 🙂 chętnie bym się tam wybrał
Nie mam planów na urlop a ty rewelacyjnie zachęciłeś mnie do wybrania się na tak wspaniałą wyspę. Super relacja i zdjęcia.
Przepiękne tereny. Dla mnie taka forma wypoczynku należy do najpiękniejszych.
świetne miejsce, też bym się wybrał
My recent post Macie w swojej kolekcji Passion 1?
Jak tam pięknie 🙂
Rewelacyjne miejsce. Jak długo trwał Wasz urlop? Pytam, bo my także zastanawiamy się nad wyspą Kos w tym roku
Na tydzień – zwiedziliśmy Nissyros i Kalymnos, ale ja bym się z tym pomysłem wstrzymała ze względu na dużą ilość imigrantów muzułmańskich. Turyści się boją poruszać po wyspie, sa kradzieże, napaści. Proponuję bardziej bezpieczne wyspy greckie.
Aż smutno teraz wyjrzeć za okno, kiedy tu ponuro, szaro i deszczowo… Świetne zdjęcia, wypad musiał być niesamowity!
Oj był, zakochałam się 🙂
Pięknie tam i czuję wreszcie lato… 🙂
Tym bardziej, złapać last minute i poczuć ciepło na własnej skórze 😉